18 grudnia 2019

22. Cisza przed burzą



— Martwię się o ciebie. — Słowa wymknęły się spomiędzy twoich ust w przerwie między pocałunkami pełnymi strachu i szczęścia.
Mężczyzna wplótł dłoń w różowe włosy. Wtuliłaś się w jego ciało, otaczając go nagą nogą. Ręce Itachiego desperacko wędrowały po twoich kobiecych krzywiznach, podsycając ogień, który nigdy nie wydawał się w pełni zgasnąć. Jego kolano wcisnęło się między uda, a twarda długość erekcji natarczywie naciskała na dolny brzuch.
— Co cię martwi? — zapytał.
— Przyszłość. Może żadnej nie mamy.
— Mamy to, co jest teraz. Nawet na tyle nie mogłem liczyć w poprzednim życiu.
Dłonie złapały gołą skórę na ramionach. Otworzyłaś oczy w lekkiej konsternacji, żeby zobaczyć białą koszulę przetartą w połowie i zsuwającą się z męskich ramion.
Kiedy to zrobiłam? 
— Musimy stąd odejść — powiedział. — Konan wysyłała wiadomości do Sasoriego i zna naszą lokalizację. Ale to za chwilę — wymruczał w twoje ucho.
— Parę godzin temu leżałeś na łożu śmierci. — Zaśmiałaś się.
— Och, nie chciałabyś widzieć tego drugiego.



Sakura szepnęła spuchniętymi od pocałunków ustami, że nie zamierza bratać się z Sasuke. Zaraz później przemknęła niczym cień wzdłuż ścian korytarza. Była szybka, nawet jak na konoszankę. Któryś raz z kolei na końcu jego języka kołysało się pytanie, czy nie była zwiadowcą lub członkiem anbu. Ale nigdy nie nadarzyła się odpowiednia chwila i moment na zbędne słowa, odkąd coś między nimi zakwitło.
Poza tym wydaje się za mało biegła w walce.
Itachi miał nieodpartą chęć skopiować jej ruchy i podążyć w ślad za nią.
Nigdy nie potrafiłem uciekać od problemów, pomyślał
Oczy Sasuke były szalone. Itachi nie miał pojęcia, co takiego wydarzyło się przez minione lata. Z trudem dostrzegł w nim dziecko, które porzucił tamtej nocy. 
— Co to ma znaczyć, bracie? — warknął, a głos nawet w najmniejszym stopniu nie przypominał tonu dwunastolatka, kiedy spotkali się po raz ostatni. — Co tu robi Sakura?
— To nie ma nic wspólnego z tobą.
— Jak to nie ma, skoro ona–
— Braciszku, życie nie kręci się tylko wokół twojej osoby. Nie splatasz naszych losów. Nasza historia wydarzyła się poza twoim udziałem i nie ma potrzeby wplątywania się w tę relację. Odpuść.
Sasuke przez chwilę wyglądał jakby obudził się z głębokiego snu. Zamknął oczy i przetarł je palcami prawej dłoni. Wydawał się o wiele starszy niż był w rzeczywistości i niezwykle zmęczony.
— Czy ty też go słyszysz? — szepnął. Gdyby nie potrafił czytać z ruchu warg, Itachi z trudem zrozumiałby sens jego słów.
— Kogo?
— Ojca!
Starszy z braci złapał dłoń młodszego. Ten gest wydawał się najbardziej właściwy. Przez sekundę Sasuke chciał toczyć dalszą walkę, ale później jego spojrzenie złagodniało.
— To minie — zapewnił, choć miał całkowitą pewność, że coś nie tak dzieje się z jego krewniakiem. Wcześniej żywił cichą nadzieje, że to go ominie, ale większość z Uchiha kończyło w objęciach szaleństwa. W ten czy inny sposób. Tylko Itachi, Shisui i jego matka potrafili mu się oprzeć.
— Chciałbym ci wierzyć, ale mając za sobą te wszystkie noce... To nie takie proste.



W małym, ciemnym pomieszczeniu słychać ciężki i urywany oddech. Na metalowej maszynie z rurami, niczym na tronie, siedziała wychudzona, mizerna postać. Szare oczy mężczyzny były mętne, a widziany obraz co chwile się rozmazywał. Konan trzymała za ramiona wątłe ciało Nagato. W takich chwilach pragnęła nad nim zapłakać, ale nie miała do tego prawa. Minęło zbyt wiele lat, kiedy żyła jako narzędzie służące sprawie, w którą wierzyła trójka głupich, młodych shinobi. Został jej jedynie żal, który musiała ukryć głęboko w samej sobie.
— Gdzie byłaś?! — warknął mężczyzna. — Straciłem trzy ciała, straciłem Yahiko.
Kobieta nie zareagowała na wypowiedziane imię. Dawniej, choć nie przyznała się nawet przed samą sobą, był jej słońcem, każdym oddechem i myślą. Ale to było w poprzednim życiu, w świecie gdzie Yahiko był realny, ciepły i żywy. Już niemal nie pamiętała tamtych dni. Nie płakała nad pustą powłoką, bo to tylko obraz, złudzenie — jak figurki z origami, które tworzy.
— Jest podpięty pod Boskie Drzewo, czerpie chakre z ogoniastych bestii. Może odzyskamy jego umiejętności.
Nagato z trudem podniósł głowę. Jego spojrzenie było władcze i silne, chociaż wiedziała, że nadal targają nim zawroty głowy.
— Doskonale. Dołóż wszelkich starań, żeby go wyleczyć.
Wiele razy zastanawiała się, kiedy stał się panem. Kamieniem milowym okazała się śmierć ich kompana, ale nawet w tamtym czasie zdarzały się chwilę, gdy był dawnym sobą. Wystraszonym, młodym człowiekiem, który czuł zbyt wielki ciężar na swoich barkach. Niepewny jutra i decyzji, które miały kształtować ich małych świat. Kiedy nastąpiła przemiana? Którego dnia postanowił zniszczyć wszystko, co złe i piękne?
— Uchiha nas zdradził — warknął przez zaciśnięte zęby. W jego delikatnej formie kryła się siła i charyzma, za którą ruszyły tysiące. — Akasuna jest z nim. Zastanawiam się, czy pogłoski o śmierci Deidary nie były tylko zaporą dymną. — Spojrzał na nią wyczekująco. To był znak, że mogła się odezwać.
— Konoha dostała jego ciało.
— Przeklęty konoszański pies! — krzyknął. 
Nie pozwoliła, żeby jego gniew ogarnął także jej myśli. Przyzwyczaiła się do krzyków Nagato. Już nie robiły na niej najmniejszego wrażenia. Spędziła u jego boku zbyt wiele lat. 
— Straciliśmy okazję do pozyskania sharingana, ale to nic. Nie jest nam niezbędny. Nie mogłem jednak przejść obok takiej okazji obojętnie. Przekaż Hidanowi, Kakazu i Zetsu informację o ich zdradzie.
— Mają na nich zapolować?
— Nie, bo ta walka za bardzo ich osłabi. Jedynie jeśli Uchiha sam do nich przyjdzie, mają go pojmać. Nie ważne w jakim stanie, żywego czy martwego, byle nikt z naszych nie poległ. Potrzebujemy wszystkich.
— Co zrobimy? — spytała cicho.
— Przyspieszę wszystko. Nie pozwolę, żeby Uchiha mataczył w naszym planie. Kiedy tylko dojdę do siebie, ruszamy po Kyuubiego.
Chociaż jej serce drżało na myśl, co stanie się z Nagato, nie oponowała. Zgniotła swoje lęki w sekundę po tym, jak się pojawiły. To nie wylękniony chłopiec, którego wspólnie z Yahiko kiedyś bronili.
Przestań wracać do życia, które przeminęło, skarciła się.
Zniknęła w plątaninie białych kartek papieru. Nie miała prawa odmówić.



— Dlaczego się na mnie gapisz?
Martwe oczy Sasoriego śledziły uważnie każdy twój ruch. Nie mogłaś oprzeć się wrażeniu, że z ciebie kpi.
— Nie tak dawno błagałaś o informacje o nim, a teraz wyglądasz jakbyś chciała, żeby pochłonęło go piekło.
— O ile pamiętam, to zażądałam.
— Semantyka.
— Wiele się wydarzyło od tamtego czasu.
Sasuke nie pasował do twojego planu, nawet gdybyś jakikolwiek miała. Chciałaś uciec od wioski, która nie miała nic do zaoferowania i ludzi, którzy udawali, że cokolwiek dla nich znaczysz. Nie zamierzałaś wplątać się w konflikty wewnętrzne Akatsuki i leczenie dawnego kompana. Myślałaś, czy nie zostawić go Sasoriemu. Nikt nie oczekiwał od ciebie altruizmu. Nie w tym miejscu.
— Nie uważasz tego za kiepski żart tego na górze?
— Już dawno przestałem śmiać się z boga — odpowiedział i wydawał się zbyt poważny, jak na jego sarkastyczny charakter. — Lepiej nie wkurwiać nieskończoności.
— Nawet jeśli czeka na nas czarna dziura?
— Nie możesz udowodnić, że coś tam jest lub niczego nie ma. Po prostu żyj. Lub przedłużają swój żywot w nieskończoność, zupełnie jak twój drogi sensei.
— Nigdy cię tak nie nazwę.
— Konoszanie są tacy niewdzięczni — westchnął. — Zawsze gardziłem waszą dumą.



Boisz się go. Nie dłoni, w których uścisku mógłby złapać twoją szyję. Nie rąk i techniki błyskawic, która z nich wypływa, jakby była trwałym fragmentem jego ciała. Nie oczu, których moc jest wystarczająca, aby zamknąć cię w wiecznym jutsu. Masz gdzieś jego siłę, bo nawet jeśli okażesz się za słaba, zbyt wolna, za mało uważna, to nie pokona w pojedynkę Sasoriego i Itachiego. Boisz się, że głęboko w tobie istnieje znienawidzona iskra. Boisz się go, bo zawsze ją podsycał.
Nie ważne, co chciałaś osiągnąć, co pokazać — przy nim stawałaś się słabą idiotką. Dziecięca miłostka mogła być motorem napędowych treningów i samodoskonalenia, ale spojrzenie ciemnych oczu odbierało ci wszystko, co osiągnęłaś. Stawałaś się słabą dziewuchą, którą miał porwać w objęcia, kiedy kunai przeciwnika leciał w twoją stronę i nie ważne, że później patrzył na ciebie jak na ofiarę losu, pasożyta w świecie shinobi. Twoja podświadomość wiedziała, że nigdy nie spojrzy na ciebie, tak jak wówczas tego chciałaś, to był jedyny element bliskości, którym się karmiłaś.
Bogowie, nie chcę, żeby to wróciło.
Ile nocy po jego odejściu przepłakałaś, wciąż czując zaporę, której nie potrafiłaś obejść? Zablokowana, śmieszna i słaba.
Nienawidzisz go, bo niemal pozbawił Naruto życia, a ciebie chciał zabić zaraz po tym. Zdradził i zostawił was jak nic nie warte śmieci. Przecież wiesz to wszystko, a mimo to, w głębi czai się irracjonalny lęk. Za nic nie chcesz wrócić do tamtych lat i nawet Itachi nie ma z tym nic wspólnego — chcesz wolności dla samej siebie, nie przez pryzmat żadnego mężczyzny czy uczucia.
— Odejdź — warczy Sasuke, kiedy wyczuwa, że ktoś stoi w progu.
Przez sekundy patrzysz na jego twarz i czekasz na grom, przez który twoje życie znów stanie się farsą, ale on nie nadchodzi. Trudno uwierzyć, że to wasz Sasuke. Nie wygląda na osiemnastolatka, jego twarz jest usiana bruzdami i tak bardzo zmęczona. Ma opuszczone powieki i wygląda jak pogrążony w niespokojnym śnie, kiedy na czole pojawiają się poziome zmarszczki.
Wzdychasz z ulgą, bo to wszystko było wymysłem dziecięcego rozumku. Nic więcej niż wspomnienia nie łączą cię z tamtą żałosną dziewczyną. Teraz się uśmiechasz, bo to jego oblicze jest godne pożałowania. Wygląda jak wrak i nie możesz powstrzymać zadowolenia, które powoli wypełnia twoje ciało — zalewa wszystko po kolei, jak strumień wezbranej rzeki, aż dotrze do każdego zakamarka.
— Wielcy upadają z góry — mówisz z zadowoloną miną, kiedy otwiera gwałtownie oczy. Nie są czerwone, a po prostu czarne.
Furia brzydko wykrzywia mu twarz. Nie ma w sobie nic z chłopca, za którym szalała rzesza fanek. Ani ze skrzywdzonego dziecka, któremu chciałaś pomóc.
— Słuchaj o niczym innym teraz nie marzę bardziej, niż żeby zmyć ci ten cholerny uśmieszek z twarzy, ale na tym nie poprzestanę. Idź stąd, inaczej nie będę mógł się zatrzymać. Uciekaj, nie widzisz, że oszalałem?!
Nie wiesz czy to szok, czy coś naprawdę dzieje się z jego głową, ale nie potrafisz się powstrzymać i parskasz śmiechem. Rzuca w ciebie glinianym kubkiem, ale nie dociera nawet w pół drogi. Nie potrafisz spojrzeć na niego i ten śmieszny wyczyn inaczej niż pobłażliwie, jak na dziecko, które próbuje pierwszy raz w życiu wykonać jutsu, choć nawet go nie ćwiczyło.
Posyłasz mu jeszcze jeden krótki uśmiech i wychodzisz z pokoju. Nigdy wcześniej nie potrzebowałaś czuć dominacji nad drugim człowiekiem. Nie mogłaś zrozumieć zawiści niektórych kobiet. Myślałaś, że twoje życie pozbawione jest osoby, która by na to zasługiwała. Nawet do Tsunade i rodziców miałaś w sercu jedynie żal. Teraz już wszystko rozumiesz. Ten jeden jedyny raz upajasz się cholernie satysfakcjonującym uczuciem. Nawet jeśli zasłużył na wiele więcej.  



To... To żyję! 
A raczej nie to, a Sayuri7. No tak wyszło. Dziękować wszyscy Temirze. Po jej komentarzu pomyślałam a może spróbuję coś sklecić i powstał ten potworek. Jest to zlepek paru przyszłych rozdziałów, który postanowiłam wziąć i związać sznurkiem. 

W międzyczasie nowości. Co robiłam, kiedy wena wypięła na mnie swoje cztery litery? Szabloniki. Oczywiście ten, na Ogień Konohy.

Nowy wygląd podstrony:

Nowy wygląd Zbawienie na sprzedaż:

Poza tym, jeśli już spamię, to zapraszam na Nasz Spis Opowiadań, którego jestem współautorką. Zgłaszajcie swoje blogi!


A teraz mniej przyjemna część notatki. Jako autorka proszę inne autorki o działanie. Droga mi Sayuri Shirai padła ofiarą kradzieży wartości intelektualnej. Fanpage o nazwie Świat Naruto opublikował jej opowiadania z Po prostu Gaara (m.in. Gosposia, Zadanie wykonane Kazekage-sama) nie podając ani jej nicku ani linku do oryginału. Słowem, jakaś cholera publikuje coś, co nie należy do niej na swojej stronie. Mało tego, nie widzi w tym nic złego.
Tutaj, pod rozdziałem, Sayuri Shirai wyjaśnia wszystko Po prostu Gaara
A tutaj macie link do fp Świat Naruto.

14 komentarzy:

  1. Obiecuję, że wrócę tutaj z pełnoprawnym komentarzem! Miałam tylko zerknąć, ale nie mogę się powstrzymać od napisania kilku słów. :P

    Przyzwyczaiłam się do czerni, ale ten szablon w niczym nie ustępuje poprzedniemu. Nadal utrzymuję, że jest śliczny. :3

    Dziękuję za nagłośnienie sprawy kradzieży. Mam nadzieję, że nawet jeśli Facebook nie podejmie odpowiednich kroków, "autorce" będzie głupio cokolwiek publikować i strona umrze śmiercią naturalną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego przyszłam do Ciebie z duszą na ramieniu i zawodziłam, że ten szablon jest taaaki biały. Też przyzwyczaiłam się do czerni.

      Spoko, zawsze możesz na mnie liczyć ❤

      Usuń
    2. Od samego początku byłam zaintrygowana sprawą szaleństwa Sasuke i jak widzę ono postępuje. Ciekawe jak ostatecznie zachowa się Itachi?

      Widzę, że sprawy w Akatsuki mają się wesoło. Mała wojna domowa, mobilizacja przeciw dawnym sojusznikom, a na dodatek przeczuwam, że Konoha jakoś wkroczy na pierwszy plan. Żeby tylko Itachi nie chciał zgrywać męczennika!

      Miałam napisać coś miłego o Sakurze, ale uznałam, że wtedy nie uwierzyłabyś, że to naprawdę ja po takim czasie piszę komentarz. Będzie drobna złośliwość, tak na rozgrzanie. <3 Choć zapewne nie miałaś tego na myśli, a i żeby do tego dojść potrzebna jest nadinterpretacja i wybitna niechęć do tej postaci, ale oto jest - moja teoria. Sakura niby uwolniła się od dziecięcego zauroczenia Sasuke, bo jest taka dojrzała i przeszła pewien etap w swoim życiu, ale "znienawidzona iskra" nie pojawiła się dopiero po tym, jak Sasuke przestał wyglądać jak młody bóg. Lepiej żeby Itaś nie zestarzał się zbyt szybko. ;)

      Usuń
  2. Piękny szablon <3
    Wydaje mi się, czy rozdział krótszy, niż zazwyczaj? :D Niemniej jednak czytało się przyjemnie - jak zawsze!
    Coś czuję, że niedługo czeka nas wir akcji <3 I już nie mogę się doczekać! :D
    Pisz następny rozdział, pliiiis :D
    Pozdrawiam cieplutko! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótszy, to prawda, ale nawet nie wiesz ile mnie kosztowało powiązanie tego w całość xd

      Będę pisać! I dziękuję ❤

      Usuń
  3. Żeby się wdrożyć, musiałam aż powrócić do poprzedniego rozdziału. Głupio, zaczynać tak na sucho gdy już praktycznie nie pamięta się poprzednich wydarzeń.
    Na szczeęęęęęście
    W międzyczasie przypomniałam sobie też, jak genialnie piszesz. I jak fantastycznym uczuciem jest przeczytanie w końcu (po tylu poszukiwaniach) czegoś tak epickiego w klimatach SakuIta/SasuSaku.
    Będę czekać na więęęęęęcej, jak zawsze. Choć teraz ze zdwojoną siłą, bo odczuwam swoisty i całkowicie uzasadniony niedosyt!
    Rozdział w porównaniu do poprzednich, spokojny i mam wrażenie, w większości poświęcony duchowej postaci Sakury. To dobrze. Pojawienie się na scenie Sasuke mogło zmienić bardzo dużo.
    Teraz tylko pozostaje nam dowiedzieć się, jak jego osoba finalnie wpłynie na przebieg dalszych wydarzeń. Jak traktować będzie go Itachi, i czy brat nie okaże się dla niego mimo wszystko ważniejszy.
    Interesującą niewiadomą jest oczywiście dalsza akcja, bo choć dajesz drobne przesmyki o odwecie Akatsuki to i tak..cóż...brak pościgu i ewentualnej zemsty trochę osłabia moje zdolności analityczne xd Co do przyśpieszenia planów, obawiam się tylko tego, że Sakura podąży w pierwszym rzędzie na wojnę z tą organizacją.
    Jestem tu i zaglądam co jakiś czas, wobec czego pojawię się na pewno w tłumie osób pod następną częścią - którą mam nadzieje ukażesz nam już niedłuuugo :>

    Pozdrawiam!
    Temira

    Ps. Więcej seksu! Więcej seksu!
    XDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Seksy (i to ItaSaku!) masz na Zbawieniu na sprzedaż. Wiem, możesz czuć niedosyt i nawet mnie skrzyczeć, a co mi tam. Mam twardą dupę, wytrzymam xd

      Wiele niewiadomych! I nic nie zdradzę, bo jeszcze biję się z myślami, którą wersję historii wybrać ostatecznie :>

      Usuń
  4. Droga Sayuri,

    przeczytałam kilka Twoich opowiadań na Zbawieniu na sprzedaż i spodobały mi się niemiłosiernie. Korzystając z piąteczku, piątunia i weekendowej ulgi w przytłaczającej sesji postanowiłam zajrzeć tutaj i O Panie, miej mnie w swojej opiece.
    Ogień Konohy jest FENOMENALNY!
    Nigdy tak naprawdę nie byłam wielką fanką Sakury. U mnie zawsze pierwsze miejsce zajmowały Hinata i Konan. Udało mi się ją za to polubić po raz pierwszy w filmie The Last i w nowej generacji. Myślałam, że się przez to nie przełamię do tej historii jednak postać Itachiego jest dla mnie tak wielką słabością, a Twój styl pisania mogę spokojnie nazwać swoim autorytetem i pisaniem, że postanowiłam się przemóc.
    O boziu, nie żałuję. Nie wiem jakie złe moce w sobie dzierżysz, ale masz moją duszę w dłoniach. Kompletnie i bezlitośnie dałam się porwać tej historii, o czym wspomniałam w komentarzach pod pierwszymi postami, ale teraz dopiero mogę wypowiedzieć się o całości.
    Kocham, po prostu kocham Twój unikalny styl narracji. Nigdy nie spotkałam się z czymś takim, co tylko pogłębiło moją spiralę do zatracenia się w tej historii.
    Postać Sakury jest tutaj dla mnie zaskakująco ludzka. Ma swoje liczne zalety, ale ma też wady, przez co nie jest oderwana od rzeczywistości. Podoba mi się też bardzo stopniowy rozwój ich relacji, uwzględniający również postacie poboczne.
    Uczucia Kakashiego, gdy Sakura leżała u jego boku - MISTRZOSTWO.
    Wątek z głosem w głowie tym bardziej.
    Mogłabym się tak rozpływać i zachwycać nad wszystkim, jednak moje serce i tak podbiła najbardziej scena miłosnego uniesienia. Idealnie wymarzona, pełna smaku, taktu, uczuć i myśli. Każdy szczegół, każdy gest, wywoływały u mnie dreszcze i gęsią skórkę. Dla takich opowiadań jestem w stanie zaprzedać duszę <3
    Wyczekuję niecierpliwie kolejnej noty, jestem w tym wszystkim niesamowicie zakochana. Przesyłam telepatycznie chęci do pisania i wenę twórczą!
    Buziaki
    Narcise

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jeżu kolczasty, dziękuję za Twoje słowa. O to wszystko chyba w tym chodzi, prawda? Pisząc opowiadania online chcemy jakoś wpłynąć na czytelnika, lubimy obserwować ich reakcję. Cieszę się, że moje teksty poruszyły Cię, bo długo nad nimi pracuję. To nie jest tak, że siadam i w godzinę mam następny rozdział. Zawsze długo nad nim myślę, chodzę żyjąc swoją codziennością i zastanawiam się co tam poprawić. Nie chcę, żeby były to puste wydarzenia, ale w każdej części staram się ukryć coś, co zmusi do chociaż krótkich przemyśleń. Chociaż z drugiej strony uważam to za swoją wadę, że kombinuję za bardzo i za dużo wzniosłych idei próbuję tutaj upchnąć ;p
      Jeszcze raz dziękuję za zostawione słowa. Bardzo mi miło (i niezręcznie troszeczkę, jak zawsze kiedy ktoś nowy mnie chwali ^^'), że tak odbierasz moje wypociny.

      Buziaki~

      Usuń
  5. Och Sayuri. Nie mam pojęcia od czego zacząć, bo kurczaczki, dawno mnie tu nie było, ale ty również chyba nie masz zbyt wiele czasu.
    Zaczęłam sobie czytać twoje opowiadanie od początku, ponieważ cierpię na niedobór ItaSaku w ostatnim czasie (chociaż napiszę Ci szczerze, że ostatnio zostałam fanką Sakury podróżującej w czasie XD).
    I jako, że wiem, jak wiele radości potrafi dać komentarz, chociażby jeden, to rozpiszę się, a co !
    Tym razem jestem przygotowana, bo uwaga- robiłam notatki. Zapisywałam sobie wszystko, co mnie ujęło w sposób pozytywny czy negatywny. Pozwól, że zrobię to w podpunktach, bo mogę się pogubić.
    1. Nowy szablon- wolałam poprzedni, zwłaszcza,że przy tym ciężko czyta mi się na laptopie. Na telefonie o niebo lepiej, jednak w wersji komputerowej czerwona ramka nieco zakrywa literki. Jednak ogólnie- przepiękny. I jeśli robisz to sama to wow, bo ja nigdy nie umiałam w takie rzeczy.
    2. Narracja za pierwszym przeczytaniem (komentowałam poprzedni rozdział i z tego co widziałam to nie zwróciłam na to uwagi) nie przeszkadzała mi. Jednak teraz musiałam się do niej musiałam przyzwyczaić. Czapki z głów, bo w takie pisanie też nie potrafię.
    3. Mam do Ciebie ogromną prośbę - jeśli kiedykolwiek będziesz poprawiała poprzednie rozdziały, zadbaj o to, żeby robić odstępy, jeśli zmieniony jest punkt widzenia na inną postać. W pierwszych rozdziałach bardzo często się w tym gubiłam i kurczaczki no ciężko mi było.
    4. KAKASHI HATAKE. Och, mogłabym się rozpisać na jego temat, serio. Ichyba to zrobię, bo lubię dyskutować na jego temat. Przytoczę Ci fragment jego myśli w twoim ff : " Nie obwiniał jej za bezmyślność, nie posiadała takiego przeszkolenia, co on". To było trafienie w sedno, mimo, że prawdopodobnie chodziło mu o coś innego niż ja myślę. Bo widzisz, czytając kilka angielskich ff zdałam sobie sprawę z tego, że autorzy często podkreślają Kakashiego jako nauczyciela, mistrza, który skupiał się na Sasuke i Naruto, a Sakurę pozostawił samą sobie. Wiedział o jej dobrych stronach - genjutsu i fantastyczną kontrolą chakry,a jednak nie zrobił z tym absolutnie nic. Ty tutaj oczywiście dodajesz, że to on ją zaprowadził do Tsunade, więc okej. Wciąż go nie lubię, jednak skradłaś mi serce dodatkiem - "Kat". Chyba zrobiło mi się go szkoda, bo stracił wszystkich w tak młodym wieku. No cóż, postaram się nie patrzeć na niego aż tak krytycznie, bo widać, że ty go lubisz.
    5. Sasori. Pisałam o nim przy okazji poprzedniego rozdziału, ale on w moich notatkach pojawiał się co chwila. Cholera, gdyby tylko nie był cholerną marionetką. Przynajmniej jest śmieszny.
    6. Deidary nienawidzę w tym ff, ale jest to dla mnie nowe, bo czytałam ostatnio DeiSaku, w którym był po prostu..do schrupania. I zniszczyłam sobie wszystko na jego temat, kiedy znów przeczytałam twojego blogasa. Biedna ja.
    7. Wreszcie ktoś podkreślił, czego oczekiwano od Sakury. Traktuje tutaj Sakurę i Itachiego nie kanonicznie, trochę jak OC, jednak jest coś, co idealnie wpasowuje się w oryginał. Od niej WYMAGANO aby czekała, aby była wierna, wierzyła i tęskniła za Sasuke. Ja przynajmniej tak to odbierałam a a&m.
    8. Mebuki out.
    9. SHISUI. Mój ukochany bohater, który niegdyś zawsze pojawiał się w moich opowiadaniach z postacią OC (nie ukrywam, wzorowanej z charakteru i wyglądu na mnie, bo jakżeby inaczej). Jest moją największą miłością w "Naruto" i nadal mam nadzieję, że on żyje i pojawi się w Boruto (to byłby jedyny powód, dla którego dałabym szansę tej miernocie). Absolutnie wpasowuje się tutaj jego postać. Owszem, jest tylko we wspomnieniach (ubolewam) jednak jest taki prawdziwy, że aż troszkę łezka w oku mi się kręci. Zwłaszcza, kiedy Itachi go wspomina. Och god, dajcie mi chusteczki.
    10. O Tsunade i Naruto pisałam poprzednio, więc nie będę się powtarzać, bo wiesz, że jestem absolutnie zauroczona tymi kreacjami.

    OdpowiedzUsuń
  6. ZNOWU PRZEKROCZYŁAM LIMIT ZNAKÓW XDDDD więc komentarz dzielę na dwa :

    11.Sasuke jest tutaj tak pięknie napisany, że aż serce mi się ściska, kiedy czytam. Myślę, że takie sceny mogłyby spokojnie ukazać się w anime czy mandze, bo HALO JEGO BRAT GO KOCHAŁ A ON DOWIEDZIAŁ SIĘ TEGO OD INNEGO UCHIHY. Mam wrażenie, że Kisiel często pomijał kwestię zdrowia psychicznego Sasuke, bo chłopak nie miał już nikogo, dowiedział się, że żył w kłamstwie przez 16 (?)lat, zabił człowieka, który kochał go tak mocno...Sasuke powinien oszaleć i cieszę się, że to szaleństwo podkreśliła,bo to do cholery powinno być uchwycone. To nadal było dziecko.
    12. Itachi - mocno niekanoniczny moim zdaniem. Ale powiem Ci, że cholera, spodobał mi się. Poruszyłaś tutaj aspekt jego braku umiejętności w relacjach interpersonalnych i aż przypomniał mi się one-shot, w którym jego ojciec szukał dla niego żony, bo chciał wnuki. Problem w tym, że nasz kochany Itaś był wspaniałym wojownikiem, ale każde relacje z kobietami go przerażały, bo on w to nie umiał. FANTASTYCZNE TO BYŁO. Uśmiałam się wtedy do łez i troszkę mi to tutaj przypomina o tym. I musiałam o tym napisać, bo to takie miłe, kiedy przypominam sobie coś, co już czytałam.
    13. "Proszę, wybierz mnie, nie Sasuke". Zapisałam sobie przy tym cytacie pęknięte serce. I myślę, że rozumiesz, o co mi chodziło.
    14. Odniosę się do czegoś, co nie pasowało mi poprzednio, czyli ogólnie rozwój uczuć między Itachim i Sakurą. Chyba potraktowałam to zbyt surowo. Nie zwracałam chyba wtedy uwagi na to, że oni znali się przecież wcześniej. I byli sobą w jakiś sposób zafascynowani, zwłaszcza Itachi, bo ktoś wreszcie widział go jako zwykłego człowieka, nie wielkiego Uchiha (cholera, mam kolejnego one-shota w głowie, również podkreślona została tam ta kwestia). I kurczaczki, chyba mi się jednak podoba, że to poszło dosyć szybko. To ma w sobie jakiś taki urok, że nie mogę zapomnieć o twoim ff, nawet jeśli mam przerwę na całkiem długi okres czasu.
    15. Najlepsze zostawiłam na koniec. Chwaliłam już wiele postaci, wiele wątków, ale największa pochwała należy się tobie Sayuri. Bo piszesz niesamowicie dobrze. Bo tworzysz wątki, które mogłyby, a nawet powinny znaleźć się w oryginale. Bo - tak jak napisałam w innym komentarzu- nie dajesz nam beznadziejnych opisów wszystkiego dookoła.Jestem absolutnie zauroczona. Czytając sobie wszystko od samego początku, poczułam się szczęśliwa. Zwróciłaś uwagę na tak wiele rzeczy, które są też społecznie ważne (tak jak szaleństwo Sasuke, absolutnie mój ulubiony wątek). Pokazujesz, że Sasori jest marionetką, co wiele autorów pomija,dodając mu wiele ludzkich cech. Sakura jest samotna - nikt na to nie zwrócił uwagi w anime- przynajmniej moim zdaniem. Naruto widzi tylko Sasuke (co mam wrażenie jest też podkreślone w Boruto, gdzie Naruto nie ma czasu dla Sakury i własnej rodziny, ale pozostaje w kontakcie z Uchihą). Kakashi- tak jak już wspomniałam - trenerem był tylko dla Naruto i Sasuke. Tsunade- mam wrażenie, że po treningu Sakury nie miała dla niej do zaoferowania nic, poza pracą. Rodzice byli cywilami (przynajmniej z tego co wiem) więc Sakura nie mogła im się zwierzyć. Nie zapominajmy przecież, że można mieć kochających rodziców, ale to nie zawsze idzie w parze ze zrozumieniem i brakiem samotności.

    Piszę tak długo, bo mam wenę i chciałabym, żebyś coś dodała. Zdaję sobie sprawę z tego, że komentarze potrafią dać powera, a poza tym, jest po prostu cieplej na sercu, kiedy widzisz, że ktoś czyta. I mam nadzieję, że sprawiłam chociaż trochę, że się uśmiechnęłaś i poczułaś, że to co robisz tutaj jest fantastyczne.

    Pozdrawiam i ślę uściski ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. ZAPOMNIAŁAM O 16.
    Wybacz, bo to już trzeci komentarz tutaj, ale tak bardzo lubie komentować wszelkie dobre ff, że po prostu no MUSZE.
    I najlepsze, absolutnie najpiękniejsze, co tutaj znalazłam był DŁUG ŻYCIA (Sasori wspomina o tym). Słodki jezu, to mi się niezmiernie kojarzy z moim ukochanym HP, jak tylko przeczytałam te dwa słowa, to miałam takiego banana, bo dla mnie to taka niespodzianka, wiesz. I nie mam pojęcia, czy ty to specjalnie dodałaś widząc powiązanie z HP, czy może nawet teraz nie wiesz o czym piszę XD Ale musiałam o tym napisać, bo cholera, jestem psychofanką tej serii i to dla mnie taki smaczek że słodki Jezu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam Twoje komentarze <3

      Co do szablonu, to robiłam go na moim 17-calowym lapku i wydawało mi się, że będzie dobrze prezentował się na innych maszynach. Szczerze, to trochę się zastanawiam, czy nie przenieść nagłówka na środek, a kolumn na prawą stronę. Teraz jest tu tłoczno.

      Na pewno zajmę się, prędzej czy później, starymi rozdziałami i oczywiście zrobię jakieś przerywniki. To dobry pomysł, o którym wcześniej nie pomyślałam.

      Kakashiego lubię dlatego że nie jest typowym "dobrym" bohaterem. Przeszedł dużo, ale popełnił jeszcze więcej błędów. A nauczyciel był z niego słowem chujowy. Nie tylko dla Sakury, ale i reszty drużyny. Chociaż faktycznie, ją najbardziej olał.

      Twój komentarz dodaje mi wiatru w skrzydła. Miło widzieć, że ktoś zauważa małe smaczki, o których długo myślałam.
      A i nie wiem co za DeiSaku czytałaś, ale proszę daj linka! Nie ważne w jakim języku QQ

      Usuń
  8. Serce mi sie kraja jak czytam vo dzieje dię z Sasuke. Od zawsze był on jedną z moich ulubionych postaci i jakiś sentyment mi pozostał.
    Mimo że wszystkie te fakty łączą się w całość i jego obłęd jest jak najbardziej uzasadniony, to mam wrażenie, że jego historia i motywacje nigdy nie zostały w pełni zrozumiane w oryginalnej historii. Tu. U ciebie. Przynajmniej dostaje odrobinę zrozumienia. Co z tego że przez to wariuje? Przynajmniej poznał prawdę i dotarło do niego, że był tylko narzędziem w cudzych rękach. Że sam był zagubionym dzieckiem i nikogo nie obchodziło co sie z nim stanie.

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Sayuri7
podstrona