10 czerwca 2019

20. Więcej niż zwierzęca natura



          Sasori widział wiele, ale teraz przez ułamek sekundy stał w miejscu zdębiały. Zaraz jednak zabrał się do pracy. Miał wrażenie, że uszło to uwadze Paina, bo lider nie zwykł poświęcać zainteresowania lalkarzowi więcej, niż było to konieczne. Brat Itachiego był tak podobny do niego, że przez chwilę myślał, że to właśnie on jest przywiązany do łóżka szpitalnego. Miał ochotę zerwać pacjentowi bandaże z oczu, żeby przekonać się całkowicie, bo nawet ich chakra była tak cholernie podobna, że nie potrafił przestać o tym myśleć.
Shinobi Ame okrążał pomieszczenie stale obserwując postać bruneta. Akasuna nie wiedział czego tak właściwie szuka. Najwyraźniej chciał zaznaczyć swoją obecność i dominację. Robił tak przy każdym spotkaniu.
— Jego stan wydaje się stabilny — powiedział sunijczyk po wstępnych oględzinach.
Rinnegn Paina skierowało się na niego po raz pierwszy odkąd wszedł do budynku. Ten odcień szarości przywodził mu na myśl jedynie brud i nic ponadto.
— Masz mu wydobyć Sharingan. Ile czasu to zajmie?
Włosy lidera były o wiele jaśniejsze niż jego własne. Kojarzyły się Sasoriemu ze świeżo wykopanymi marchewkami i niestety było to pozytywne wspomnienie. Ogrody w Sunie nie były zbyt liczne i każde plony traktowano niemal jak dar od bóstw. Wszystkie inne rośliny musieli importować.
— Czy Itachi nie powinien o tym wiedzieć?
— Wybił cały klan, czy myślisz że jeden krewniak zrobi mu różnice? Poza tym powiadomiłem go z chwilą odnalezienia ciała.
Kłamca.
Nie mógł przecież powiedzieć, że to stek bzdur, bo rozmawiał z Itachim dwa dni temu zanim ruszył do Ame.
— Nie uznał za stosowne pojawienie się, dał mi wolną rękę. Nie chcę, żeby te oczy trafiły w ręce Orochimaru.
— Podobno nie żyje i to z ręki tego młodzieńca.
Wzrok Piena stał się jeszcze zimniejszy.
— Miałby zabić jednego z naszych i teraz leżeć tu związany i bezbronny? Szczerze wątpię.
— Byłego członka — poprawił Sasori. Nawet w takiej sytuacji nie mógł się oprzeć od kąśliwych uwag na temat Węża.
— Szczegóły. To pewnie kolejna sztuczka Orochimaru. Nie daje wiary zasługą tego dziecka. Ile potrzebujesz czasu?
— Nie potrafię tego określić.
— Wrócę w czwartek. Do tego czasu masz mi przekazać jakieś konkretne informacje.
Kiedy został w pomieszczeniu sam na sam z kopią Itachiego, długo mocował się z myślami zanim postanowił się odezwać. Nie żeby obawiał się młodszej wersji swojego kompana.
— Spokojnie, twój brat przybędzie z odsieczą.
Gdyby w poprzednim życiu nie był medykiem, pomyślałby że jego pacjent śpi, ale doskonale wyczuwał że tak nie jest. Jego tętno i oddech były zbyt szybkie. Po sekundach ciszy, które dłużyły się w nieskończoność, postanowił spojrzeć mu w twarz, ale kiedy zaczął zdejmować bandaże Sasuke wpadł w szał. Zaczął wić się przywiązany do szpitalnego łóżka i krzyczeć urywki wyrazów, które w najmniejszym stopniu nic nie mówiły Sasoriemu.
Cholerna Konoha, produkuje słabych szaleńców.
— Zostaw — powiedział w końcu. Głos miał zachrypnięty i ostry. — Nie zdejmuj mi opatrunku, nie chcę cię zabić, jeśli jesteś — byłeś — kompanem mojego brata.
— Itachi niedługo przybędzie — powtórzył.
— Nie kłam. Nawet Bóg o mnie zapomniał, a co dopiero on.
Gdyby mógł, to właśnie w tej chwili jego brwi podniosłyby się do góry w geście zdumienia. Postanowił dalej nie prowadzić rozmowy z nowo poznanym Uchihą widząc w nim szaleńca.
Przywołał jednego ze swoich sowich chowańców i wręczył mu niewielki list. Wiadomość dotrze w przeciągu dwóch dni. Akurat kiedy ponownie pojawi się Pain. Itachi musi działać szybko.



Naturalność atmosfery, która panowała między wami była dziwna. Nie miałaś całego zaplecza doświadczeń, do którego mogłaś to przyrównać.
Jakoś ten etap ze związkami, kwiatami i pszczółkami, mnie ominęła, kiedy jeszcze wierzyłam w powrót Sasuke.
Jednak czułaś, że to powinno wyglądać nieco inaczej. Związki shinobi już same w sobie nie są normalną rzeczą, a jeśli dołożyć do tego mężczyznę, którego imię widnieje w książkach bingo wszystkich wiosek, w najlepszym wypadku powinno to wyglądać nieco niezręcznie.
Całe życie wloką się za mną dziwni ludzie, pomyślała wspominając Naruto. W końcu znajomość z jinchūriki też jest czymś niecodziennym.
Nie potrafiłaś jednak myśleć o Itachim jako wrogu publicznym numer jeden. Ten, kto wybrał życie wojownika i znał realia świata shinobi nie mógł klasyfikować wszystkiego jako czarne lub białe. Inaczej byłby hipokrytą. Świadomość ceny, którą poniósł zamieszała ci w głowie. To nie był wygnaniec, a senpai, którego spotkałaś w lesie we wschodniej częsci miasta…
Niedaleko zabudowań klanu Uchiha?!
Jako dziecko mogłaś tego nie wiedzieć, nie przejmować się podobnymi sprawami. Jednak od czasu, kiedy twoje wspomnienia wróciły już dawno powinnaś skojarzyć fakty. Mogłaś tylko załamać ręce nad własną głupotą.
— Nic o tobie nie wiem — powiedziałaś bez zastanowienia.
Jego czarne oczy spojrzały na ciebie uważnie. Lubiłaś je, ale nie mogłaś pozbyć się wrażenia, że cały czas tańczył w nich smutek.
— To działa w obie strony.
— Kłamca! Przez te wszystkie miesiące zanim tu trafiłam miałeś bezpośredni wgląd do mojego umysłu. Mogłeś zobaczyć wszystko.
— To byłoby niewłaściwe-
— Tak, odrobinę, nawet bardzo — poczułaś jak twoje usta mimowolnie układają się w uśmiech. — Ale nie powiedziałeś, że tego nie zrobiłeś.
Nie bałaś się go. Nie czułaś zażenowania. Był świadkiem twojego załamania i paru gaf, był ci dłużny. Przypomniałaś sobie jego niepewną i zażenowaną minę, kiedy nie potrafił chwycić książki, którą w niego rzuciłaś. Wcześniej nie byłaś świadoma, że jest zdolny do czegoś podobnego. Teraz chciałaś więcej.
Coś w jego twarzy drgnęło, nie potrafił całkowicie się opanować. Spuścił wzrok jak zbesztany uczeń.
— Nie było siły, która mogła mnie powstrzymać. Kiedy okazało się, że znam dziewczynę, którą przyprowadził Sasori. Musiałem mieć cię na oku.
— To wszystko wiem. Dlatego miałam nałożone jutsu. Ale czy nie nadużywałeś tej władzy?
Zaczynałaś bawić się coraz lepiej. Miałaś wrażenie, że minęły lata odkąd ktoś traktował go w podobny sposób.
— Robiłem to — szepnął wstając z drewnianego krzesła. — Patrzyłem na twoją codzienność.
Okrążył stół, który znajdował się między wami. Głos, choć cichy, mógłby przenosić góry. Pomyślałaś, że wciąż, mimo że byliście sobie bliżsi, to nadal powinnaś uważać z prowokowaniem tego człowieka.
— Patrzyłem na twoje rozmowy z Naruto i Kakashim-senpai, na pracę w szpitalu. Nie mogłem się oprzeć. Tak bardzo chciałem dowiedzieć się kim się stałaś. Wystarczały mi nawet drobiazgi. Jakie książki czytasz, czy słodzisz kawę.
Odsunął krzesło, na którym siedziałaś jedną ręką. Stanął mając za sobą stół i pochylił się w twoją stronę. Z każdym kolejnym słowem zbliżał się bardziej i bardziej.
— Czy masz spokojne sny, czy dręczą cię koszmary jak mnie. Ale przed jednym musiałem się powstrzymać.
Czułaś ciepło jego oddechu, kiedy znajdował się zaledwie milimetry od twojej twarzy. Zamiast w oczy patrzyłaś na jego usta, nadal pamiętałaś ich smak.
— Każdy człowiek ma w sobie zwierzęcą naturę. Musiałem ją poskromić i bogowie przychodziło mi to z trudem. Pragnęłam poznać twoją duszę… — Dłoń Itachiego opadła na twoją szyję. Poczułaś dreszcz. Nadal byłaś zdziwiona, że jego dotyk był tak ciepły. — I ciało — dokończył. — Chcę cię całej. Zawładnąć tobą całkowicie jak ty nieświadomie zrobiłaś to ze mną. Raz jeden zrobiłem coś strasznego.
— Co takiego? — zapytałaś zachrypniętym głosem, gdy cisza w połączeniu z jego palący wzrok stały się nie do zniesienia. Kiedy oddychałaś, a twoje ciało zbliżało się do niego nieznacznie, mogłaś poczuć jak wasze wargi niemal się stykają.
— Nie oczekuję wybaczenia. Myślałem, że grozi ci niebezpieczeństwo. Twoja aura była niespokojna. Przestraszyłaś mnie. Dziś oboje wiemy, że w wiosce byłaś całkowicie bezpieczna, ale wtedy… Wkradłem się nieproszony. Gdybyś wiedziała, znienawidziłabyś mnie od razu, prawda? Nie miałem pojęcia, że wtedy twoje ciało… Ty sama… Byłem świadkiem twojego uniesienia i uwierz mi, że wówczas nie miałem do siebie żadnego szacunku. Byłaś w moich myślach wyidealizowanym obrazem, który musiałem chronić, zapominajac, że takze masz zwierzęca naturę, jak każdy człowiek. Nienawidziłem się, że przestałem pragnąć tylko twojej duszy, że zobaczyłem w tobie kobietę.
Smutek w jego oczach pogłębił się jeszcze bardziej. Uważał, że cię zbrukał. Gdybyś miałaś tego świadomość wasza relacja mogła wyglądać inaczej. Może nawet nie wyruszyłabyś na spotkanie z Sasorim lub uciekła czym prędzej znajdując w lesie Itachiego zamiast lalkarza. Teraz jednak sama poczułaś jak ten zwierzęcy skrawek duszy daje o sobie znać i nie zamierzałaś go powtrzymać. Pokonałaś parę milimetrów, które was dzieliło i zamknęłaś jego usta w pocałunku pełnym pasji.


Sakura nie oponowała przed dotykiem. Nie pytał czy jest jeszcze dziewicą. Nie obchodzło go czy miała wcześniej mężczyzn, bo to nie czyniło żadnej różnicy. Pragnął ją kochać delikatnie i rozmysłem, a nie dziko i bezmyślnie, jak pierwszą lepszą. Może dla kogoś mogła być kolejnym trofeum, ale dla niego była całym światem.
Nie obchodziło go ilu wcześniej skradło jej pocałunek lub sprawiło, że oczy zaszły mgłą pożądania, bo to nie było ważne. Przeszłość się nie liczyła, odkąd zamienili pierwsze słowa i, znając jego tożsamość, nie pytała o nic z dawnych lat. Liczyło się tylko to, jacy byli teraz i czego pragnęli. Chciał, żeby oboje czuli magnetyzm i niemożliwie szczęście.
— Boisz się mnie? — nie potrafił powstrzymać tego pytania, które już jakiś czas cisnęło mu się na usta. Po wszystkim co zrobił miała do tego prawo.
Popatrzyła na niego jak na największego idiotę na świecie.
— Wiesz co, jak na takiego milczka, gadasz zdecydowanie zbyt dużo.
Jej usta drżały. Nie wiedział jak to zinterpretować. Miał wcześniej kobiety, niektórym nawet płacił, ale zawsze ograniczało się to do fizyczności. Nie krzywdził ich, ale nigdy nie przejmował się co tak naprawdę czuły. Traktował zbliżenia jako zwierzęcy element swojej ludzkiej natury, był młodym mężczyzną i nawet on kiedyś tego potrzebował. Ale teraz popęd mieszał się z uczuciem. To było coś nowego. Nie wiedział jak powinien się zachować.
Nie potrafi się ruszyć, wciąż nie mogąc z niej niczego wyczytać.
— Itachi, za dużo myślisz.
Patrzył w jej oczy i uświadomił sobie jak głupi chwilami bywa. To przez jego aspołeczne przyzwyczajenie. Odpowiadała mu, jednak tak subtelnie i niepewnie, że początkowo niczego nie widział. Kiedy się uspokoił, poczuł jak jej ciało emituje goro, jak zbliża się do niego i patrząc na usta z trudem przełyka ślinę. Oddech stał się urywany, a dłonie zacisnęły się mocniej na tkaninie jego koszuli nie ze strachu, ale błagając, żeby od niej nie odszedł i się nie rozmyślił. Pragnęła go, na swój cichy i płochy sposób.
Znów pocałował ją jak obłąkany. Nie wypowiedziała więcej ani słowa. Itachi nie oczekiwał wyznań, ale to nie znaczy, że traktował ją przedmiotowo. Nigdy nie potrafił pięknie mówić o uczuciach, czyny znaczyły o wiele więcej.
Zrzucił z niej zielony fartuch, który ubrała dzisiejszego ranka, kiedy przygotowywał mieszanki mikstur leczniczych. Nawet w tak bezpłciowym stroju była dla niego zjawiskowa. Odnalazł zapięcie stroju bojowego i rozsunął zamek. Chciał ujrzeć ją nagą, w całej swej okazałości, chciał ją podziwiać i kochać. Nawet nie zauważył kiedy zaczęła go rozbierać, dopóki nie poczuł drobnych dłoni rozpinających po kolei guziki koszuli. Kiedy Sakura została w samej bieliźnie całował każdy fragment gorącego ciała. Słysząc jej urwany oddech czuł wzrastające pożądanie.
Pragnie ją posiąść, po raz pierwszy zakosztować zbliżenia z kimś, na kim mu zależy. Czy to naprawdę jest tak różne, niezwykłe i jedyne w swoim rodzaju, jak przez lata opisywali to poeci, pisarze i trubadurzy?
Dłonie spoczęły na jej udach, a skórę miał tak rozgrzaną i nęcącą, że nie potrafił powstrzymać się przed pocałowaniem jej. Uczynił ją nagą, a jej twarz stała się pąsowa niczym włosy.
Zawsze uważał jęki za coś przereklamowanego, za grę kobiet, która miała sprawić, żeby mężczyzna poczuł się niczym alfa. Dlatego był zachwycony widząc jej reakcje. Zielone oczy rozszerzyły się znacznie, a usta rozchyliły w zdziwieniu i niemym krzyku, kiedy wielbił jej kobiecość. Tak jakby dotyk jego palców między rozgrzanymi wargami zabierał jej oddech. Kiedy wypuściła powietrze z płuc brzmiała jakby odczuwała ból, ale wyraz twarzy temu przeczył. Odnalazł właściwy punkt i pochylił się nad nim, pragnąc go całować i ubóstwiać. Na języku czuł delikatną fakturę łechtaczki. Lizał ją powoli. Kobiece ciało wyrywało się nieznacznie, jakby nie mogła udźwignąć rozkoszy, która na nią spłynęła. Z cichego sapnięcia, które umknęło z jej ust, wyczytał wdzięczność, kiedy unieruchomił okrągłe uda, czyniąc ucieczkę niemożliwą.
Pragnął ją wypełnić, naznaczyć i uczynić tylko swoją. Nie wiedział jak powinien teraz postąpić, był zagubiony, kiedy po raz pierwszy myślał przede wszystkim o drugiej osobie.
Sakura wysunęła dłonie przed siebie i gestem nakazała, żeby je chwycił. Zrobił to nawet bez sekundy wahania. Przylgnęła do jego klatki piersiowej, jej biodra ustawiły się pod odpowiednim kątem i poczuł jak wsunął się w jej wąskie ciało. Była tak gorąca i niesamowita, że to teraz on zaczął cicho zawodzić. Nie ma nawet sił myśleć, że był hipokrytą. Pozwala jej przejąć kontrolę, przez sekundę pomyślał, że to wygląda jakby on był uwodzony. Nie miał jednak czasu na podobne rozważania, kiedy jej tempo przyspieszyło.
Zauważył, że jej serce bije w bardzo dziwny sposób. Dobrych parę sekund, między jej pchnięciami, zajęło mu uświadomienie sobie, że to ich wspólny rytm, że jego serce także zachowuje się jakby za chwilę miało eksplodować.
Pomyśleć, że gdyby zawrócił, kiedy kolejny raz przekonywał siebie, że zostawienie jej będzie najlepszym wyjściem, byłby teraz całkowicie sam. Leżąc samotnie w łóżku, otoczony jedynie ciemnością, wyobrażałby sobie ciepło drugiego człowieka. Pewnie nawet nie śmiałby marzyć o niej.
Teraz jednak była tuż przy nim, równie głodna bliskości i uczucia, co on.
Jej oddech przyśpieszył jeszcze bardziej, nie chciał, żeby ta chwila uleciała, ale Sakura była zbyt ciepła, żywa i idealna, aby mógł się powstrzymać. Ich ciał złączyły się w jedno, przylgnęli do siebie najbardziej jak potrafili. Poczuł jej drobne zęby wbijające się w jego ramie i to oznaczało jego zgubę.


Pal licho te bzdury o książkach bingo, pomyślałaś z rozbawieniem.
Panował wczesny wieczór. Na zewnątrz mżyło łagodnie. Była to miła odmiana po ulewach, które niedawno nawiedziły Kraj Rzek. Ostatnie promienie zachodzącego słońca oświetlały dom, w którym mieszkaliście przez ostatnich parę tygodni. Wpadały przez szyby zamkniętych okien wprost na splecione ciała. Leżeliście na ziemi niedaleko przewróconego krzesła i stołu, przy którym Sasori naprawiał niewielkie elementy swoich kukieł. Nie pofatygowaliście się nawet o wzięcie jednego z futonów. Jak każda nastolatka parę lat temu czytałaś i słuchałaś opowieści o romansach i ludziach, którzy kochali się gdzie popadło. Zawsze miałaś, to za grubą przesadę, że człowiek potrafi się powstrzymać nawet na te parę sekund aby udać się w wygodniejsze miejsce. Zmieniłaś zdanie przypominając sobie magnetyzm, który niedawno panował między wami.
Ciało Itachiego było ciepłe. Przykrył was zimowym płaszczem z oparcia drugiego krzesła. Po raz pierwszy od naprawdę długiego czasu byłaś szczęśliwa. Wiedziałaś, że nie był to wybryk, bo dosadnie dał ci do zrozumienia, że nie pragnie tylko twojego ciała, ale i wnętrza.
Nawet gdyby miała to być zgrabna bajeczka, żeby zdjąć mi majtki, pomyślałaś. Przynajmniej przez chwilę zaznam czegoś na wzór normalnej relacji.
Jego dłoń bawiła się różowymi kosmykami. Wyglądał jakby intensywnie nad czymś myślał.
— Chciałaś wiedzieć o mnie więcej. Opowiedzieć ci historię? — zapytał po chwili. —  Ostrzegam, to opowieść dla dorosłych.
Coś w jego suchym tonie sprawiło, że uśmiech momentalnie zniknął z twojej twarzy.
Takich słów się nie zapomina. Opowieść raz zasłyszana pozostanie z nami na zawsze. Może uda się ją przyciszyć, nie będzie nawiedzać nas każdej nocy lub podczas przesiąkniętych rutyną dni. Może osiądzie na samym dnie świadomości, ale nigdy nie zniknie. Opowiedział o swoim losie.
Nie ważne jakim człowiekiem się stajesz, na początku zawsze jesteśmy dziećmi. Filozofowie przez wieki kłócą się czy z natury jesteśmy dobrzy czy źli. Nikt jednak nie wmówi mu, że pięciolatek zasłużyło na los jaki przyniosła wojna. Dziecko dotknięte gorzka prawdą staje się skażone. Był tego świadectwem. Jego niewinne oczy widziały przebieg Trzeciej Wielkiej Wojny Shinobi.
Dorastał w samym sercu klanu. Itachi był uosobieniem potęgi rodu, z łatwością osiągał kolejne poziomy umiejętności. Stał się takim, jakim chcieli, żeby był. Kiedy tłumił swoje prawdziwe usposobienie, był nagradzany aprobatą ze strony ojca. Chwalone dziecko było pewne, że postępuje dobrze. Nawet jeśli gdzieś głęboko w sobie nie podobały mu się metody klanu.
Będąc starszym potrafił już określić dorosłymi słowami typ swojego charakteru — był pacyfistą, uważał wojnę za coś niepotrzebnego, złego. Mimo siły, którą posiadał, gardził nią. Jego serce pękało na wskroś, gdy myślał, że Sasuke jest już stracony. Widział wiele podobieństw w charakterze swego młodszego brata i ojca. Zbyt wiele, aby czemukolwiek zapobiec. W przyszłości miał podzielać nienawiść Uchiha do klanu Senju.
Rodzina, nie potrafił podać jasnej definicji tego słowa. Dla niego to grupa ludzi starająca się o wspólny interes, trwający razem jedynie przez więzy krwi — nie uczucia, nie miłość, nie przywiązanie. Czuł się oszukany, że przez tyle lat ojciec wodził go za nos. Zasłaniał się dobrem klanu, żeby tylko mieć siłę Itachiego po swojej stronie. Jaki rodzic zdradza swoje dziecko? Znałaś to zbyt dobrze.
Fukaku zapragnęła inwigilacji władzy Konohy. Postawiony przed koniecznością podjęcia decyzji wybrał wioskę, stał się szpiegiem wśród Uchiha. Z dniem narodzin, kiedy pojawił się w tej rodzinie, jego los został przesądzony. Szybko sobie  uświadomił, że to on — jako jedyny świadomy panującego zła — musi zadośćuczynić za jej grzechy. Aby zapobiec wojnie zgodził się na rzeź. Stał się narzędziem, któremu zabrano wszystko i na końcu pozostawiono tylko możliwość ucieczki. Okruchy człowieczeństwa pozostają w każdym z ANBU, nawet wśród Korzeni, którzy rodzą się by być maszynami do zabijania. Mimo ogarniającego go zepsucia nie potrafił zabić swojego brata. Dał mu szansę na oczyszczenie, nowy początek i wybranie właściwej drogi.
Niektórych życie po prostu nienawidzi, pomyślałaś.
— Dam ci dom, na jaki zasługujesz.
Nie zdołał ukryć wyrazu swojej twarzy. Był zbyt doświadczony przez życie, żeby uwierzyć w takie zapewnienia.
— Nie będę tego od ciebie wymagać. Pozwól mi być z tobą zanim nadejdzie walka, która będzie moją ostatnią.
— Jaka walka?
— Każdy prawdziwy shinobi w końcu weźmie w niej udział. Żyjemy, żeby zginąć z ręki lepszego. Czy pozwolisz mi na te samolubne uczucie?
Nie potrafiłaś mu odmówić. Nie ważne czego żądał.

Oto kolejny piękny poniedziałek naszego życia! Jeszcze przez 3 minutki xD
Czy jestem zadowolona? Chyba tak. Zawsze uważałam, że romans bez sceny zbliżenia dużo traci. Nie oszukujmy się seks i intymność z tym związana to kolejny etap do pokonania. Ogólnie to miało tak wyglądać — skupiać się przede wszystkim na uczuciowości, a nie budowaniu napięcia.
Za tydzień czekają na nas dwa rozdziały specjalne. Kat skupiający się na Kakashim i Szczeniak z Konohy (tytuł roboczy) opisujący początek relacji Sasoriego i Itachiego.


Wciąż nawołuje do zerknięcia na Podróżny szlak. Ten tekst ciągnął się za mną długo, wiele miesięcy spędził w folderze na kompie i naprawdę chciałabym wiedzieć co o nim myślicie. 

Buziaki~


Bonus (myślę, że to nie tylko o mnie xd):  click

8 komentarzy:

  1. Uhuhu, chyba się rozpiszę :P

    Choć palce mnie świerzbią, żeby napisać o drugiej części, najpierw muszę wspomnieć o początkowych akapitach. Jestem cholernie zaintrygowana, w jaki sposób Sasuke zostanie użyty w tym ff. Widzieliśmy jego upadek, szaleństwo (które swoją drogą chyba nadal trwa), a teraz? Co jeszcze zgotujesz temu nieszczęśnikowi? Dość się już nacierpiał ;) [Mam nadzieję, że przekonałam Cię, że jest mi go choć trochę szkoda]

    Sasori, jak to Sasori - moja ulubiona postać niepierwszoplanowa w tym opowiadaniu. Nie jestem w stanie nazwać go drugoplanową ;) Mam nadzieję, że uda mu się jakoś wykpić przed trwałym uszkodzeniem brata swojego kompana. Itachi nie byłby zachwycony. Ach, Itachi...

    I przechodzimy do drugiej części :D Trudno mi napisać cokolwiek bez wspomnienia o jednej rzeczy. Strasznie skojarzyło mi się to z tym, co ja napisałam. Wiesz, to pierwsze zbliżenie Gaary i Sayuri, a i późniejsze fragmenty, gdzie np. Itachi opowiada o swoim życiu. Prawdopodobnie nie wzorowałaś się na tym, a te skojarzenia spowodowane są czymś innym. W bardzo podobny sposób przedstawiłyśmy Itachiego i Gaarę. Zamknięty w sobie, ale mający ludzkie odruchy, mała obsesja na punkcie partnerki itd. :P

    Bardzo dobrze się to czytało. Naturalnie, bez patetycznych słów o wielkich uczuciach, ale i nie tylko opis czynności. Czuć było emocje, a to chyba najważniejsze przy takich scenach :) Widzę, że i wspominka na temat duchowości i zwierzęcej natury uczuć się znalazła ;) Cieszę się, że nie pozostała jedynie ta duchowa.

    Obawiam się, jak Itachi zareaguje, kiedy dowie się o Sasuke. Tu taka sielanka, spokój, rozkosz, a za chwilę jak grom z jasnego nieba spadnie na niego wiadomość, że musi braciszka ratować. Biedaczek nie ma ani chwili wytchnienia :(

    Kankuś zawsze na propsie, a bonus doskonale opisuje zmagania z moją grafomanią ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opis igraszek ;> miałam już napisany parę miesięcy wcześniej. Pierwotnie miał mieć miejsce przy ich pierwszym pocałunku, od razu mieli przejść do rzeczy. Postanowiłam jednak, że dodam najpierw troszkę uczucia. Super, ze się podobało. Jak zawsze przy czymś nowym miałam małe wahania, czy czegoś nie ma za mało lub za dużo. Sasuke, mimo swojego załamania, odegra jeszcze ważną rolę.

      Kankuś jest boski~

      Usuń
  2. Ciekawe co się teraz stanie. Wygląda na to, że psychika Sasuke ucierpiała bardzo. Boję się dramy. Tego że Itachi zginie w walce w obronie Sasuke, albo z Sasuke. W końcu przy takich problemach nigdy nie wiadomo co może zrobić. Na razie Sasuke nie chce walczyć z Itachim, zna prawdziwą wersję, ale na razie się z nim nie widział. Tak na dobrą sprawę jak się zobaczą to moje wtedy emocje z tamtego dnia do niego wrócą. No i do tego Sakura. W końcu naprawdę są ze sobą i dla siebie, zrobili duży krok a po tym jego ostatnim zdaniu czuję się trochę jakby on miał zamiar umrzeć. Tak jakby nie tyle liczył się z tą opcją, co liczył na nią. I to jest smutne, bo mam wrażenie, że ich związek zmierza ku przepaści. I też ciekawe co zrobią Sasuke i Sakura na swój widok. A Sasoriego w Twojej wersji uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę tylko zdradzić, że spotkanie Sakury i Sasuke będzie nieść ze sobą mocne emocję. Reszta niech zostanie słodką tajemnicą. Nie chcę czegoś przypadkiem zaspoilerować ^^

      Usuń
  3. O rety, twó Sasuke budzi skrajne emocje. ^^ Raz mam go dosyć, raz mi go żl. Nie umiem go jakoś wsadzić w jedną twardą ramę, mam wrażenie, że jest taki zmienny. :D Teraz mi go nieco szkoda, jego psychika ucierpiała, ale jestem ciekawa spotkania jego, Itachiego i Sakury.
    A druga część była z jednej stony taka mraśna, podkręciłaś relacje Itachiego i Sakury, ale końcówka rozdziału zasiała we mnie niepewność. :x

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam przepraszam przepraszam.
    Jest mi tak głupio że tak genialny, cudowny, hipnotyzujący rozdział przeczytalam dopiero teraz! Ale na prawde nie moglam wcześniej. Siedzę za granicą,bez Internetu, odłączona I totalnie samotna!! :(((
    Dlatego ten super epizod baaaardzo poprawił mi humor! Nie spodziewałam się tego aż tak szybko! W sensie,zbliżenia. Myślałam że wciąż będziesz bawić się w zaloty i ulotne pocałunki.
    Bardzo intrygujący jest też wątek Sasuke. Czuje, że bardzo zamiesza on w życiu naszej pary. Aż boje się następnego rozdziału.. Mam przeczucie,że Itachi porzuci Sakure by udać się po brata. To byłoby niezbyt po dżentelmeńsku, no ale...
    Żal mi że mogę napisać tylko tyle :(( Bardzo mi się wszystko podobało, było jak zawsze idealne I takie w punkt! Krótkie Ale sycące... lecz pisze na telefonie,a skrycie nie cierpię tego robić.. uhhh.

    Do nastpnego kochana! Mam nadzieję że uda mi się zjawić się szybciej niż teraz. ://

    OdpowiedzUsuń
  5. Accchhhhhh <3
    To była jedna z najlepiej opisanych scen zbliżenia, które przeczytałam na blogu <3 Piękne! Nie tylko mechaniczny seks, a wplotłaś w to uczucia, które nimi targają. I było to takie dojrzałe. W ogóle pisałam to pod poprzednim rozdziałem, ale to opowiadanie jest takie dojrzałe, że jeszcze chyba się z takim nie spotkałam. Jest wyjątkowe <3
    Lecę dalej! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. no< no> dopiero przy tym rozdziale przyszło mi do głowy, że być może Itachi nie złapał książki przez problem z oczami... a nie przez to, że za bardzo był skupiony na Sakurze, by wykazać refleks. I to mnie martwi.
    Scena na początku tego rozdziału sprawiła, że po raz pierwszy w tym ff poczułam do Sasuke sympatię. Jest dla mnie jeszcze zagadką, nie wiem, czy go polubię...
    Itachi był wcześniej posesywny wobec Sakury, w scenie jednostronnego pocałunku. Bardzo pewny siebie, to akurat do niego pasuje. Ale tutaj ich relacja nabrała wyczekiwanej słodyczy.
    Jestem bardzo ciekawa, co dalej i martwi mnie, że regularność notek tak spadła :( Nie porzuciłaś chyba tej historii?

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Sayuri7
podstrona