29 października 2018

8. Kłamstwo, czyli całe jego życie


W końcu zdrowego rozsądku nigdy za wiele.
Uśmiech wypłynął na jego młodą twarz. To nie było właściwe, zresztą jak większość przyjemnych rzeczy na tym świecie. Itachi doskonale wiedział, że sam prosi się o karę. Powinien dać jej spokojnie żyć w wiosce. Przecież była bezpieczna. Pain nie miał o niczym pojęcia. Mimo to nie potrafił oprzeć się pokusie, więc nałożył na nią to jutsu. Była czymś dobrym i dlatego lgną do niej jak ćma do płomienia świecy. Chciał przez chwilę poczuć się jak zwyczajny człowiek. W całym jego życiu nikt mu na to nie pozwolił.
— Co cię tak bawi, przyjacielu? — Kisame wyszczerzył się w przebiegły sposób. Mimo że chwilami prowadzili przyjemne rozmowy, to Itachi nie był na tyle głupi, żeby stracić przy nim czujność.
— Jedynie myśli — odpowiedział.
Jeśli się na tym zastanowić, wcale go nie okłamał. Nie musiał dodawać, że należały do kogoś innego.



Czcigodny Orochimaru jest zbyt pewny siebie, pomyślał Kabuto z nutą obawy. Sannin był obecnie jednym z najsilniejszych żyjących shinobi, jednak to nie przeszkadzało młodemu medykowi zwyczajnie martwić się o mentora. Nadal nie czuł się idealnym wojownikiem, który potrafi skupić się na wyznaczonym celu i ludzkie przywary w dalszym ciągu go ograniczały.
Oprócz ich trójki siedziba była całkowicie opustoszała. Wybrali ją ze względu na bliskość Mostu Nieba i Ziemi. Uważał, że spędzenie dodatkowych chwil akurat w tym budynku jest wyjątkowo nierozważnym pomysłem. Nie odważył się jednak pouczać swojego sensei, nie przeszło mu to nawet przez myśl. Oczywiście w jakimś stopniu bał się jego osoby (byłby głupcem, czyniąc inaczej), ale przede wszystkim kierował się głęboko zakorzeniony szacunkiem i podziwem. Nie zwykł podważać woli swego mistrza, ani komentować czynów, o ile sam tego nie zażądał.
Mimo wszystko, nadal targały nim obawy.
— Znajdź dla mnie czas — rozkazał głos wydobywający się z ciemności, a wraz z nim zalśniły nadnaturalnie jaskrawe oczy.
Ta czerwień jest przerażająca, pomyślał. Sharingan byłoby o wiele znośniejszy, gdyby nie jarzył się wściekle tą przeklętą barwą.
Sannin obnażył rząd białych zębów w uśmiechu pełnym zadowolenia.
— Tak szybko odzyskałeś siły, Sasuke-kun? Czyżby przyjaciele z wioski nie dostarczyli ci należytej rozrywki?
Chłopak podszedł do nich. Nawet w świetle świec jego twarz była równie blada, co ich mistrza.
— Nie walczyłem. Oczekiwałeś szpiega Akasuny, a takowy się nie zjawił. Walka z Hatake to tylko zbędne zamieszanie. Trenuj mnie. Teraz.
Dzieciak był wyjątkowo arogancki, co do tego Kabuto nie miał najmniejszych wątpliwości. Odkąd trafił pod opiekę Orochimaru-sama w wieku trzynastu lat, nie dał się zastraszyć. Z każdym kolejnym rokiem jego postawa była coraz gorsza. Dobrze wiedział, czego Sannin oczekuje i czuł się przez to ważny.
Zbyt ważny.
Młodzieniec cieszył się na samą myśl, że dzień, kiedy ten pewny siebie wyraz twarzy zniknie z oblicza Uchiha, zbliżał się wielkimi krokami.
— Nie teraz, Sasuke-kun. Udajemy się na obrzeża Kusy. Mam tam starą, zniszczoną siedzibę, a w jej podziemiach bardzo przydatne zabawki.
— Nigdzie nie idę.
— Nie ma takiej potrzeby. Wrócimy wieczorem, a nocą zmieniamy kryjówkę.
Dobrze wiedział, że Uchiha w środku kipi złością i to sprawiło Kabuto dziką satysfakcję. Jednak nadal uważał, że korzystanie z maksymy „najciemniej jest pod latarnią” to nie był dobry sposób na ukrywanie informacji.



Sasuke nigdy wcześniej nie był w tej kryjówce, choć Sannin zwykł zmieniać miejsce ich pobytu średnio co dwa lub trzy tygodnie. Nie interesowała go liczba i lokalizacja miejsc należących do Orcohimaru, ale słuchał i notował w głowie wszystkie aspekty jego życia. Informacji nigdy dość, zwłaszcza mierząc się z groźnym przeciwnikiem.
Napotkał drzwi wyrzeźbione z jakiejś odmiany jesionu. Jako jedyne w całej siedzibie były zamknięte, w dodatku ukryte w podziemiach. Zmarszczył brwi, dotykając gładkiej tafli przejścia. Mieli go za głupca, łatwo było grać przed nimi furię, jednak teraz naprawdę czuł złość. Zacisnął zęby.
Jakaś technika blokował mu przejście. Skoncentrował się i poczuł delikatnie mrowienie w opuszkach palców. Na jego dłoni pojawiły się iskry, podobne do tych, które tworzą się przy spalaniu zimnych ogni. Poczuł jak chakra wibruje, przechodząc przez całe ciało i kumuluje się na wyciągniętej ręce. Natura błyskawicy zawładnęła nim, spychając drugą, ognia, w głąb ciała. Ciemny korytarz rozjarzył blask Chidori. Błyskawice z precyzją chirurgicznego ostrza cięły drewniane wrota. Drzwi rozpadły się na kilka większych kawałków i obłok trocin.
Idioci.
Zabezpieczenie opierało się na naturze ziemi i w krótkiej chwili poddało się namiastce jego techniki. Niech go nie doceniają, wszystko mu jedno. Działają na swoją zgubę i według jego planu.
W pomieszczeniu znajdowały się szafki z teczkami. Całe mnóstwo pożółkłych papierów. Zaczął je pobieżnie przeglądać, wyczytując skrawki informacji o wioskach.
Krwawa Mgła — czytał — innowacyjny egzamin w akademii, selekcja… Czwarty Mizukage… Najsilniejsi ze szczepu…
Próbował zignorować cichy głosik, który dopraszał się rozmyślania o dzisiejszym dniu. Irytował go.
Czerwony Piasek… Shukaku… Mnich Bunpuku… Czwarty Kazekage… Niezliczone próby zgładzenia Jinchūriki.
Nie zabił Naruto, był tego absolutnie pewien. Cholerny demon na pewno go uratował. Znów będzie plątał mu się pod nogami.
Kumo… Nieudana próba przejęcia byakugan… Nieudana próba przejęcia sharingan… Nieudana próba zaimplementowania Sanbiego… 
Prędzej czy później znów nadarzy się okazja.
Konoha… Sojusz z Krajem Wiru… Atak Kyūbiego… Niepotwierdzone plotki o Uchiha Madarze… Minato Namikaze… Uchiha Itachi…
Zacisnął dłonie na starej kartce papieru. Z trudem łapał chlusty powietrza.
— Pieprzone kłamstwa.
Zlecenie eksterminacji klanu.
Czuł jak wszystko wewnątrz niego buzuje. Był wściekł, szaleńczo i bezmyślnie, jak za dawnych lat, kiedy Kakashi musiał go zatrzymać podczas pojedynku na dachu szpitala. Jedynie pozostałości zdrowego rozsądku powstrzymywały go przed zwęgleniem dokumentu. Potrzebował dowodów.
Przypomniał sobie mokre od łez oczy brata. Ale to były tylko omamy, halucynacje — wmawiał sobie. Chwycił się dłońmi za skronie. Nie potrafił w tamtej chwili trzeźwo myśleć, a senne mary i jawa zdawały się zlewać w jeden rozmazany obraz. Był cholerną marionetką, tylko nie wiedział w czyich rękach wesoło podrygiwał. Zaczął krzyczeć w opustoszałej siedzibie, jak obłąkany i niespełna rozumu.



Już dawno zapadł zmierzch, kiedy Orochimaru udał się do swojego pokoju. Sala treningowa świeciła pustką, podobnie jak korytarz. Ale to nie ważne, znalezienie chłopca Uchihów nie było priorytetem. Ręce mu drżały. Ciało przejęte przed trzema laty powoli dogorywało. Wielka szkoda. Spodziewał się po nim dużo więcej. Z drugiej strony dobrze się składało, bo nie mógł pozwolić czekać następnemu kontenerowi. To byłoby głupie.
Nawet nie usłyszał świstu powietrza.
— No, no, no, całkiem sprawnie, Sasuke-kun.
Chłopak zrobił postępy, to trzeba mu przyznać. Przygwoździł ciało Sannina do drewnianego oparcia krzesła swoją kataną. Stanął, patrząc mu w oczy, a wzrok miał dziecięco zraniony i nieobliczalny.
— Co się stało? Czyż byś potrzebował rozmowy? — wysyczał spokojnie i uśmiechnął się przebiegle.
— Gadaj, czy to prawda?
— Ależ co takiego?
— Mój klan, gadaj!
— Wygląda na to, że zawitałeś tam, gdzie nikt cię nie oczekiwał, Sasuke-kun. Czyżby poznane informacje zamieszały ci w głowie?
Orochimaru grał mu na nerwach i robił to po mistrzowsku. W oczach chłopca tańczyły iskry szaleństwa. Wbił w jego drugie ramię kunai, całkowicie go unieruchamiając.
— Myślałeś, gadzie, że jestem tak głupi…
— Czekałem, aż je znajdziesz — przerwał, zbijając Sasuke z tropu.
— Zrobiłeś to specjalnie?
— Dziecko, jesteś dobry w fechtunku i technikach, jednak musisz wziąć dodatkowe zajęcia z manipulacji.
Był wściekły, niemożliwie wściekły. Dobrze wiedział, że właśnie takie zachowanie chciał wywołać w nim Orochimaru, jednak nie potrafił się opanować.
Sannin otworzył usta, a był to widok makabryczny i nieludzki, kiedy rozszerzały się coraz bardziej i bardziej i uwolnił swoje prawdziwe oblicze.
Biały wąż posiadał jego twarz, choć była w pewnym stopniu zniekształcona — powiększona i karykaturalna. Był ogromny i niebezpieczny, Sasuke doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Jednak znał również jego sekret, nie mógł długo pozostać w tej postaci. Uśmiechnął się przebiegle i spokojnie, w jednej chwili wszystko z niego uleciało i nie pamiętał o kłamstwach, zdradach i tajemnicach. Jego jedynym celem było przeżycie.
— Wiesz co? Już od długiego czasu nie jesteś w stanie niczego mnie nauczyć.
Sannin nie miał pojęcia o jego asie w rękawie — mocy, którą nabył samodzielnie i zażarcie skrywał. Musiał udawać zmęczenie podczas treningów, wytracać chakre na głupstwa i błahostki, zniwelować użycie Chidori i jutsu mu podobnych do minimum. Już dawno był gotowy na tę potyczkę.



Ciało dużego białego węża leżało na podłodze. Walka była krótka, lecz niezwykle intensywna. Pokonał go tym, czego pragnął najbardziej, swoim Sharingan.
Kabuto również był martwy. Kiedy zobaczył zabitego mistrza rzucił się na niego ze zwykłym kunaiem i okrzykiem rozpaczy na ustach. W tej jednej chwili przypominał mu o Naruto i jego, pożal się Boże, stylu walki i nadpobudliwości.
Sasuke rechotał — nieludzko i dziko. Śmiał się, bo jak zwykle ktoś mataczył w jego losach. Śmiał się, bo znów nie wiedział, którą drogę powinien obrać. Śmiał się, bo po raz kolejny jego życie okazało się zlepkiem kłamstw.



Usiadłam ostatnio do Boruto i kurcze strasznie brak mi klimatu z wyprawy do Wioski Fal/egzaminu na chunnina. Wszystko jest... zbyt spokojne. Szczerze mówiąc oglądał to tylko dla epizodów z Lee, Sakurą, Gaarą i Naruto xD
Jednie Sarada skradła moje serce. Uwielbiam to, ze jest skórą zdjętą z ojca, ale charakter ma zwariowanej mamuśki. Reszta postaci jest dość płytka. No może Mitsuki jest coś wart, ale nie wypowiadam się za bardzo, bo jestem raptem na trzydziestym odcinku.

Krótki rozdział, ale nic już z tym nie zrobimy. I tak was rozpieszczam rzucając część co tydzień xD 

Buziaki~


10 komentarzy:

  1. Kurde no, miałam nadzieję, że zdążę sobie dzisiaj rano skomentować siódmy rozdział, ale widzę, że wstawiłaś już ósemeczkę. Także no, skomentuję tutaj i teraz oba rozdziały. :) W ciągu tego tygodnia dopiero teraz znalazłam czas, by sklecić tutaj jakiś komentarz. :/

    Jak zawsze - Naruto jest od roboty, a Sakura od myślenia, ale i tak blondasek zrobił na mnie wrażenie tym, że nie rzucił się na Sasuke tak po prostu, tylko zgodził się na plan Sakury.

    Sasuke jak zawsze irytujący. Oczywiście chodzi mi o momenty przed Czwartą Wielką Wojną Shinobi, bo w trakcie niej i później już się ogarnął, bo w trakcie wojny był zajęty walką i nie za wiele mówił, a potem Naruto mu skopał cztery litery. Tak ogólnie wcześniej to nie lubiłam dziada. I tak sobie myślę, że gdyby Naruto nie zaczął się drzeć po jego słowach o tym, by o nim zapomnieli, to może by nawet dał im spokój, ale chyba zdenerwował go głos Naruto. XD Ale co z tego, jak ten dziad mógł potraktować Naruciaka chidori, no jak?! Gdyby nie Kurama to by zginął... I parsknęłam śmiechem na myśli Sakury "Nareszcie przestał się drzeć". XD Reakcja Sakury na moment, gdy Sasuke w nią wymierzył była bardzo fajna. Nie krzyczała, nie płakała, nie błagała, tylko czekała. Mam jedynie nadzieję, że gdyby Kakashi nie wkroczył, to spróbowałaby coś zrobić, spróbowałaby jakoś zawalczyć.

    A właśnie... Kakashi. Książę na białym koniu...
    Nie, nadal cię nie lubię, Hatake!
    Kakashi biegnący jak błyskawica, by uratować Naruto i Sakurę... Miód na moje uszy. I mam tylko nadzieję, że te osoby, dla których mógłby poświęcić swoje życie, to właśnie ta dwójka.

    No i jak zawsze, Kakashi pewny, że Sakura to leży nieprzytomna i trzeba ją zbierać z ziemi, a tutaj proszę, ona stoi, ma się dobrze, patrzy trzeźwym okiem i nawet wpatruje się ze złością w miejsce, gdzie przed chwilą stał obiekt jej dotychczasowych westchnień.
    Hyhyhy, myślałeś, Kakashi, że Sakura nic nie wie? A tu proszę, wie i to pewnie nawet więcej, niż byłbyś w stanie pomyśleć. :D

    I jak zawsze Kakashi nazywa ich głupimi dziećmi. Jedynie na plus mogę dodać fakt, że sam stwierdził, że nie pozwoli im ruszyć na tak głupie zadanie samym. Irytuje mnie ten fakt, że on ich wciąż uważa za dzieci. Mają 16 (15?) lat, są ninja, ten świat jest zupełnie inny od naszego, więc musieli wcześniej dojrzeć.

    O Boże, Sakura, no to dowaliłaś! XD
    Biedny Kakashi, aż mi się go szkoda zrobiło, jak go przytuliła. Znowu parsknęłam śmiechem, tym razem w momencie kiedy Kakashi stwierdził, że to może po prostu kobiety są dziwnymi stworzeniami. ^^ I ta jego reakcja na to, jak zaczęła płakać jeszcze bardziej po tym, jak pogładził ją po głowie.
    Biedny Kakashi, chyba nie rozumie tych dziwnych stworzeń. XD
    Awww... Kakashi jednak uważa Sakurę za bliską osobę, wzruszyłam się.
    Ma u mnie kolejnego plusa, ale nie mów mu o tym. :P

    W końcu. Sakura chyba zrozumiała, że nie uratują Sasuke, jeśli sam tego nie będzie chciał i zwolniła Naruto z obietnicy. Hyhy, Itachi się znowu pojawił jako głoś rozsądku Sakury... :D Bardzo mi to pasuje.

    Dobra, to zaraz będzie ciąg dalszy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, Itachi, jak ja uwielbiam o nim czytać chociażby tak krótkie wstawki, jak ty wrzucasz. Cieszę się, że on postrzega Sakurę w taki sposób, że dzięki niej może się poczuć jak normalny, zwyczajny człowiek, a nie jak morderca swojego klanu i członek Akatsuki.
      Ja chcę tego więcej! :P

      O nie, o nie, większość rozdziału o Sasuke, błagam, tylko nie to. :C
      Żółwik, Kabuto, ja też tak sądzę o Sasuke. Jest strasznie arogancki i mnie to wkurza. Nie lubię go tutaj nawet bardziej niż Kakashiego, który w ostatnim rozdziale zrobił nam mnie dosyć dobre wrażenie.

      Taaaak, od razu się zorientowałam, że z tym pomieszczeniem jest coś nie tak, że za słabo zabezpieczone, a Sasuke niby taki super, a tego nie ogarnął. ^^
      Skąd Orochimaru ma te wszystkie informacje? Z tego co wiem, to raczej są one ściśle tajne w swoich wioskach. No ale dobra, powiedzmy, że Oro jakoś się tego dowiedział, idźmy dalej, bo dzieje się, dzieje. :)

      Uhuhuh, Sasuke w końcu wie, że Itachi dostał rozkaz eliminacji klanu. Szkoda tylko, że dowiedział się w taki sposób. Wolałabym chyba jednak, by dowiedział się tego od Obito. Jestem ogromnie ciekawa, skąd Oro o tym wie, skoro wiedział tylko Itachi, Hiruzen, Danzo i starszyzna.

      Hmm... Sasuke chyba trochę oszalał. xd Ciekawe, czy u ciebie też ogarnie go ta żądza zemsty i krwi, tak jak to było w Naruto po tym, jak się o wszystkim dowiedział.

      I dobrze myślałam, że Sasuke miał znaleźć to pomieszczenie. Oro go dobrze zmanipulował. Szkoda tylko, że nie podejrzewał, że Sasuke nie jest tak słaby, jak to pokazywał, i że Uchiha ukrywa swojego asa w rękawie.

      Zdziwiło mnie, że Kabuto zaatakował Sasuke. To nie w jego stylu. Okularnik jest inteligentny i raczej by wiedział, że nie ma szans z Sasuke, skoro ten pokonał Orochimaru. No ale ok, zrzucę to na chęć zemsty na mordercy jego sensei. :P

      Och, fajnie, że zaczęłaś oglądać Boruto, ja jestem z odcinkami na bieżąco. Owszem, na razie jest spokojnie, ale z tego co wiadomo, to już za jakiś czas już tak nie będzie. W tej chwili pokazują ciekawy wątek z Mitsukim, więc oglądaj, oglądaj. :D

      Ja również uwielbiam Saradę. Oglądam Boruto tylko dla starego pokolenia, dla niej i Mitsukiego. Reszta postaci jest raczej denna. :P

      Pozdrawiam ciepło. ^^

      Usuń
    2. Wczoraj ustawiłam sobie rozdział, żeby rano sam się opublikował i dzisiaj wchodzę, żeby podpiąć go pod "spis treści" i widzę dwa komentarze. No nieźle w szoku byłam, to chyba rekord prędkości xD

      Niby te wszystkie info były "ściśle tajne", ale Kakuzu i Sasori mieli sporo szpiegów, było o tym mowa w m&a, więc te super-ultra-poufne wiadomości przepływały płynnie między wioskami xD A Orochimaru zawsze wydawał mi się nieźle ogarnięty w temacie wiosek.

      Moim bohaterowie mają po siedemnaście lat, kolejny element zmieniony. Wspominałam o tym dwa lub trzy razy, żeby utrwalić, ale wiem, ze nie zwraca się uwagi na takie rzeczy xD Może zrobię jakąś zakładkę z bohaterami, ale nie wiem czy jest sens skoro wszystkie postacie są kanoniczne. Raz czy dwa pojawi się jakiś kohai Sakury ze szpitala, ale to tylko w pojedynczych scenach.

      Kabuto fakt, bardzo niekanoniczny w moim opowiadaniu, ale musiałam się go pozbyć. Mogę zdradzić, że Obito i Madara (poza wspomnieniem, że kiedyś takie osoby żyły np. Madara jako najsilniejszy z Uchiha i Obito jako przyjaciel Kakashiego) się nie pojawią, bo nie będę biegła dalej z kanonem. Ogólnie sprawa z Wielką Wojną Shinobi i Kaguyą ominą "Ogień Konohy".

      No niestety rozdział o Sasuke, bo trzeba niektóre sprawy wyjaśnić. Uwierz też go nie znoszę! To znaczy fakt, zachowywał się jak dupek w Shippuudenie, ale w Boruto wcale nie jest lepszy. O ile manga zostawia jakieś pole do popisu dla paringu SasuSaku, to w anime Sakura jest (kuźwa jego mać) samotną matką, kiedy on bawi się w jakieś katharsis. I kiedy ludzie patrzą i cieszą się jak idioci po rodzinnym uścisku, to ja uderzam głową o ścianę. Przecież taki gest może zrobić nawet znajomy.

      A co do tragedii klanu, to tak wie o tym starszyzna i Danzo, a obecny Hokage? No cóż, pozostawię niedopowiedzenie, podobnie jak w m&a. Ach i Kakashi, jako prawa ręka Trzeciego. W dwóch następnych rozdziałach wyjaśni się więcej!

      Buziaki~

      Usuń
  2. A w sumie to nawet mi nie szkoda Orosia i Kabuto. Brawo Sasuke. Ale i tak mnie wkurza z deka :D
    Czekam na spotkanie Itachi, Sasuke no i najlepiej jeszcze Sakura :D
    Wybacz tak krótki komentarz, dzień krótszy to i czasu mniej xd
    pozdrawiam cieplutko i czekam na następny ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdradzę Ci sekret, też nie lubię Sasukę i ogromnie jara mnie opisywanie go jako złego i szalonego. A będzie tego więcej xD

      Usuń
  3. O. Kolejny fragment bez SakuIta, który mi się niebotycznie spodobał!
    Sam Sasuke, postać okrutnie tragiczna... U Ciebie jednak nie wiem, co o nim myśleć.
    Dowiedział się prawdy jeszcze przed zabiciem brata. Czy to jednak zmieni jego postępowanie? Albo chociaż stosunek do świata? Mam nadzieję, że już nie będzie chciał zarżnąć Itachiego.
    No, i interesuje mnie też, czy jego uczucia do Naruto i Sakury będą nieco inne? Czy dalej uważa ich za zbędny balast?
    Tyle pytań. Dużo oszalałego Sasuke. Mało odpowiedzi!

    Pozdrawiam!
    Temira ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podobał Ci się rozdział Temira-senpai! QQ
      Dla Sasuke mam troszkę inną historię... jakoś satysfakcjonuje mnie, kiedy widzę go na progu szaleństwa ;>

      Usuń
  4. Nadgoniłam wszystkie rozdziały! Yuhuuu! A po jutrze kolejny, co naprawdę mnie cieszy, bo czyta się bardzo, bardzo przyjemnie! Może to ze względu na narrację, bo jest inna od wszystkich, z którymi się spotykałam, ale wiem, że na pewno fabuła tutaj ma ogromne znaczenie. Postawa Itachiego do Sakury tak bardzo pasuje mi do osoby, jaką był w oryginale, że kupuję go od razu. Podoba mi się to, jak ładnie przeplatasz sytuacje z kanonu, tutaj u siebie. Zdaję sobie sprawę, że to prawdopodobnie tylko początki takie będą, ale to i tak bardzo duży plus! Kocham paring ItachixSakura i miło mi czytać coś nowego. ;)

    Pozdrawiam kochana! ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uhuhuhu, świeża krew ♥
      Dzień dobry, witaj. Swojego czasu też uwielbiałam ItaSaku, ale później jakoś mi przeszło... ale kiedy znów zaczęłam pisać Ogień Konohy to przypomniałam sobie dawny żar dla tego paringu! Dziękuję za każdy zostawiony komentarz, nawet nie wiesz jak ciepło mi się zrobiło na serduszku. I cholera z tym, że może trochę chaotycznie, my wszystkie jesteśmy zakręcone, więc się rozumiemy xD

      Bardzo się cieszę, że opowiadanie przypadło Ci do gustu. Nawet nie wiesz jak mnie cieszą nowi czytelnicy <3

      Usuń
  5. Ten Itachi uśmiechający się na myśli Sakury! <3 wielbię, no! Taka niby mała wstawka, a cieszę się jak głupia. Ja chyba faktycznie zaczynam zakochiwać się w tym paringu!

    No proszę, Sasuke pozbył się i Orochimaru, i Kabuto. Do tego odkrył prawdę, chociaż nie jest tu jasno nakreślone, czy jednak w nią uwierzył. Nie mam najmniejszego pojęcia, jakie będą jego kolejne kroki.
    Czas czytać dalej i się dowiedzieć!

    OdpowiedzUsuń

Szablon
Sayuri7
podstrona